Ludzie II

31 03 2008

DzieciNa motorowceNa bazarzeOdpoczynek pod skuteremOdpoczynek w cieniu kaplicyW kimonachDzieckoPolawiaczFotografDziewczyny z KurashikiRozmowa z jeleniem





Ludzie I

31 03 2008

Dziewczyny z HarajukuNiko w swiatyni buddyjskiejSerwis sprzatajacy fose wokol palacu CesarzaRozmowa z krukiemPan PolicjantSerwis sprzatajacy ShinkansenyRikszarz





Zamek Himeji

31 03 2008

Ten pięknie położony zamek znajduje się tylko pół godziny jazdy Shinkansenem od Shin-Osaki. Po wyjściu z dworca w Himeji trzeba przejść jeszcze około 20 minut przez centrum miasta, gdzie praktycznie cały czas widzi się wzgórze, w którego kierunku się podąża. To ważne, bo nie można się w ten sposób zgubić, hehe

Architektura zamku jest przepiękna. Białe ściany i ozdobne dachy niemal błyszczą się na słońcu. Podchodząc na gore mija się kolejne mury, których dziedzińce często zostały zaaranżowane na ogrody. Na ostatnim poziomie, czyli na szerokim placu na szczycie góry, mieści się punkt widokowy i oczywiście sam zamek. Z tego miejsca robi również ogromne wrażenie. Nie jest juz częściowo przesłonięty murami, wiec doskonale widać jego ogrom.

Można wejść do środka, gdzie przygotowana została wystawa poświęcona kolejnym władcom tego miejsca. W gablotach można zobaczyć ich obrazy, pamiętniki, przedmioty codziennego użytku, bron. Zamek jest sześciokondygnacyjny, ale wystawa zajmuje miejsce do polowy wysokości. Na ostatniej kondygnacji znajduje się mały shrine. Podejście do góry jest bardzo strome, a schody wąskie. Trzeba tez uważać na głowę. Chyba każde z nas, chociaż raz ‘przedzwoniło’ w sufit!

Widok z dalekaWidok na zamek





Nara

27 03 2008

To tradycyjne i bardzo stare miasto [pierwsza stolica Japonii] będzie nam się kojarzyć od tej pory z ogromna ilością wszelakich wiekowych świątyń, zarówno Shinto i Buddyzmu, jeleni i strasznym bólem nóg oraz pleców [zmęczenie plus niekontrolowany szal zakupów…hihihi]. W zasadzie nazw świątyń nie da się spamiętać, tyle ich widzieliśmy. Świątynie są przepiękne, stare, klimatyczne, wyglądają podobnie, a data ich powstania dalece wyprzedza powstanie Państwa Piastów. Wśród świątyń odnaleźliśmy także stary, tradycyjny dom japoński, z małymi pomieszczeniami, mata tatami na podłodze, przesuwanymi zdobionymi drzwiami i przepięknym ogrodem.

Po przebyciu niezliczonej ilości uliczek i zakamarków, trafiliśmy do Parku, gdzie od wejścia zostaliśmy zaatakowani przez stado głodnych i spragnionych uwagi jeleni, które pochłaniały wszystko, co człowiek miał w kieszeniach, o rekach nie wspominając. Po 40 minutowej sesji zdjęciowej udało nam się w końcu dotrzeć do sedna naszej wyprawy, czyli Świątyni Todaiji. Tutaj w hali wielkości boiska do piłki nożnej rozsiadł się największy Budda Japonii [16m!], strzeżony przez dwóch ogromnych i złowrogich strażników na wejściu. Miejsce robiło wrażenie!

Ogrod przy buddyjskiej swiatyniBudda





Hostele J-Hoppers

27 03 2008

W trakcie naszej wycieczki objazdowej głównie zatrzymywaliśmy się w Youth Hostelach sieci J-Hoppers. Niestety można je znaleźć zaledwie w trzech miastach – w Kioto, Osace i Hiroszimie. To, co łączy wszystkie hostele tej sieci to przystępna cena -3000 Yenow za noc, atmosfera i młoda anglojęzyczna! obsługa. Strona internetowa dostarcza wszelkich danych o hotelach, takich jak sposobów rezerwacji włącznie ze szczegółowymi instrukcjami i mapkami dojazdu z dowolnego miejsca. Dość łatwo jest do nich trafić, nawet, jeśli nie są położone w centrum. Co zapamiętamy szczególnie: przemiłą atmosferę stworzona przez Staff i lokatorów, super czajnik do wody i nasz ukochany toster!

Wyposażenie wszystkich hosteli jest dość podobne i bardzo wygodne. Większą różnicę stanowią dopiero living roomy. Najlepszy był ten w Osace, z kolei ogromna kuchnia z wielkim stołem niemal zmuszała do zawierania nowych znajomości. Na ścianach recepcji [a w Kioto nawet wszędzie!] Można przyjrzeć się zdjęciom poprzednich lokatorów, czasem odnajdując znajome twarze ludzi dopiero, co poznanych. Zatrzymując się w J-Hoppers można liczyć zarówno na szampon, płyn do kąpieli, a nawet suszarkę. Dość szczególne były toalety z podgrzewana deska i cala masa dodatkowych funkcji… J-Hoppers oferuje pokoje standardowe, ale dla tych szczególnie spragnionych japońskich klimatów jest także opcja spania na podłodze na futonach. Dodatkowo za 750 yenow dziennie można wypożyczyć rowery, a po wymeldowaniu spokojnie zostawić bagaże do wieczora. Codziennie pojawia się także na tablicach wykaz wszelakich atrakcji i miejsc wartych zobaczenia, ze zdjęciami, opisami i mapka dojazdu.

Najładniejszy wydal nam się hostel w Kioto, jednak dopiero w Osace poczuliśmy się jak w domu.

Hostel w Osace znajduje się przy dworcu Fukushima [jeden przystanek od Osaki] w przepięknej, oświetlonej czerwonymi lampionami uliczce, wzdłuż której znajdują się malutkie pubiki i sklepiki. Sceneria niczym wyjęta z Italii, tylko język nie ten ;P Dojście do hostelu w Kioto jest dość prosto pod warunkiem, ze po wyjściu z dworca rozróżnia się lewą stronę od prawej. Nam się niestety ta sztuka nie całkiem udała! Najdalej od dwora położony jest hostel w Hiroszimie, około 20 minut jazdy tramwajem.

Gorąco polecamy :-)))

Pokoj w HiroshimiePokoj w OsaceLiving room w HiroshimieKuchnia w Osace





Horror Hostel w Kurashiki

27 03 2008

Do Kurashiki przywialo nas juz grubo po zmroku. Nasz hostel moze i byl blisko dworca, ale juz od samego poczatku wyczulismy jakas dziwna aure wokol niego. Stary budynek z czerwonej cegly dosc wyraznie kontrastowal na tle innych. Weszlismy do zaskakujaco przytulnej recepcji, ktora zarazem polaczona byla ze skromna restauracja. Pierwsze wrazenie dosc ciekawe. Pani w recepcji nie mowila po angielsku, choc miala nam bardzo wiele do przekazania. Podczas kolejnych dni naszej wyprawy zdazylismy juz do tego przywyknac.

Podazajac za zasada, ze kazdy kolejny pokoj, w ktorym sie zatrzymujemy znajduje sie na wyzszym pietrze, nie bylismy juz zaskoczeni, gdy pani podala nam klucz z numerem 512, czyli 5 pietro!!! Na szczescie byla tam winda!! uff…

Sam pokoj byl zaskakujacy – 2m na 2,5m, na 5 metrow, z czego te 5 metrow to na wysokosc! 😉 Trzy lozka rozmieszczone byly niczym w filmie fantasy. Jedno na podlodze, drugie nad nim i przesuniete w bok, a trzecie jeszcze wyzej i prostopadle do nich, a nad nim male okienko z widokiem na kosmos! tego wiczoru stwierdzilismy, ze pijemy tylko SOK.

Korytarz byl rownie wysoki, a sciany zdobila stara, lekko zniszczona pasiasta tapeta, ktora nadawala wyglad rodem ze szpitala psychiatrycznego. Mieszkalismy na ostatnim pietrze, tuz obok poddasza, na ktore prowadzily schody na koncu korytarza. Mielismy dziwne wrazenie, ze w nocy slychac stamtad dziwne odglosy. Bylismy niemal pewni, ze zamieszkuje tam topielica z horrorow.

Czy musze dodawac, ze kiepsko sie nam tam spalo??

Widok z zewnatrzrecepcja





Srebrny i zloty pawilon

27 03 2008

Wedlug mnie to dwie glowne atrakcje Kyoto. Zawsze bardzo chcialam zobaczyc te dwa miejsca, i wreszcie mi sie to udalo:-)))

Do Srebrnego Pawilonu pojechalismy pierwszego dnia naszego pobytu w Kyoto, kiedy wiatr przeganial chmury nad naszymi glowami. To specyficzne biale powietrze [zachmurzone niebo] idealnie pasowalo jako tlo do zielonego stawu, zabudowy ogrodowej i zapewne samego srebrnego pawilonu. Niestety mielismy pecha, poniewaz trwaly prace restauracyjne i pawilon nie prezentowal sie tak pieknie jak na pocztowkach 😉 Bardzo ladnie z kolei wygladal otaczajacy pawilon ogrod. Spedzilismy tam sporo czasu, a mnie osobiscie to miejsce podobalo sie badziej niz ogrod otaczajacy Zloty Pawilon.

Do Zlotego Pawilonu zawedrwalismy kolejnego dnia. Mielismy duzo szczescia, gdy pogoda zmienila sie na zlociscie sloneczna. Z pewnoscia potegowalo to nasze odczucia dodawalo klimatu i wiekszego blasku tej budowli. Ogrod tutaj byl nie mniej starannie zagospodarowny, i nawet bardziej zielony, poniewaz jako tlo uzyte byly trawy i mchy, a nie kamienie, jak mialo to miejsce w ogrodach Srebrnego Pawilonu. Zielone polacie poprzecinane bylo strumieniami, wodospadami i kretymi schodkami, a gdzieniedzie zajdowaly sie kamienne tablice z plaskorzezbami. Na koniec pozegnal nas bambusowy ogrod.

Srebrny pawilon widok 1Srebrny pawilon widok 2

Zloty pawilon widok 1Ogrod zlotego pawilonuWodospad w ogrodzie przy zlotym pawilonie





Fushimi Inari shrine

27 03 2008

Punkt numer jeden naszej wyciezki po Kyoto, ze wzgledu na swoja malowniczosc okazal sie byc polozony o wiele dalej od naszego hostelu, niz sie spodziewalismy… wg odrecznej mapki okolic hostelu wystarczylo przejsc ok 1 km wzdloz torow… i juz…! Co okazalo sie oczywiscie nieprawda. Nie zgubilismy sie nigdzie po drodze – SUKCES !!!, wpadlismy przypadkiem na piekna Buddyjska swiatynie [Tofokuji Temple, ktora nie jest zaznaczona nigdzie w przewodnikach, a jest narawde malownicza] i nawet pokapujcy deszcz nie zepsul nam humorow. Oba miejsca zrobily na nas takie wrazenie, ze zeby nadrobic stracony czas musielismy wracac do mista kolejka, a przeciez ta ycieczka miala byc zdecydowanie krotsza. Jak juz zorientowalismy sie wielokrotnie, tak sie w Japonii nie da – wszsytko jest zbyt piekne, aby tylko przelotem podziwiac.

Shrine nie jest bardzo zachwycajacy swoja architektura. Wrazenie robia dopiero czerwone bramy torii, ktorych jest tu chyba najwieksze skupisko w Japonii. Zdjecia wychodza fantastycznie o kazdej porze dnia. Sama Inari, czyli bogini dobrobytu, ktora przyjmuje forme lisa, tak bardzo sie nam spodobala, ze musielismy zakupic lisie maskotki 😉

Ania i Monika pod bramkamiTorii





Info

25 03 2008

Juz wkrotce nowe posty. naprawde 😉

W trakcie podrozy od miasta do miasta nie bardzo mielismy mozliwosc i checi do pisania.

Teraz jestesmy w Hiroshima, jutro w nocy wracamy do Tokyo.





Shinkansen

19 03 2008

To zdecydowanie ulubiony srodek komunikacji – szybki i niezawodny. Na trasie Tokyo-Kyoto jezdzi bardzo czesto, poniewaz obsluguja ja 4 rozne linie. Najszybszy i najdrozszy zarazem pociag, to ‘Nozomi’. My pojechalismy ‘Hikari’, ktory zatrzymuje sie dodatkowo na kilku stacjach i jest troszke tanszy. Niemniej robi ogromne wrazenie. Jedziemy tak szybko, ze krajobraz za oknem jest calkiem rozmyty [!]

Jednak napotkalismy rowniez pewna trudnosc. A mianowicie, dojscie na peron bylo bardzo zagmatwane. Stacja Tokyo [glowna] jest tak naparwde labiryntem [nic nowego!], ktory laczy siec metra, pociagow i Shinkansen’ow. Oznaczenia jak zwykle byly dosc fatalnie rozmieszczone. Musielismy kilkakrotnie pytac na informacji, ktoredy dojsc na odpowiedni peron i ktory to w zasadzie peron. Troszke sie zestresowalismy, poniewaz czas do odjazdu pociagu uplywal zastraszajaco szybko. A my kluczylismy od schodow do schodow.

Ale udalo sie! Yatta!
Ania na peronie ShinkansenaZapowiedz nadjezdzajacego pociagu

Notke napisalismy w drodze do Kyoto. Yatta!